Jesteś na: Publikacje » Artykuły » Sposoby komercjalizacji wiedzy » Nauka i biznes

Nauka i biznes:
co każdy badacz wiedzieć powinien?

Krystian Gurba *

Współpraca uczelni z gospodarką

Nauka zawsze miała związki z praktyką. Już Archimedes budował machiny wojenne, a alchemicy, na zlecenie króla szukali przepisu na „kamień filozoficzny”. Do czasów współczesnych taka współpraca nie miała jednak zazwyczaj charakteru instytucjonalnego. Prawdziwa rewolucja rozpoczęła się w drugiej połowie XX wieku. Wynalezienie procesora i nowe sposoby komunikacji, umożliwiły szybsze przekazywanie informacji i wiedzy. Z drugiej strony, odkrycie DNA doprowadziło do powstania i błyskawicznego rozwoju zupełnie nowych dziedzin nauki na czele z biotechnologią. Uczelnie z instytucji do których misji należy jedynie dydaktyka i prowadzenie badań, zaczęły stawać się organizacjami, które powinny współpracować z otoczeniem gospodarczym, ponieważ to właśnie w ich murach powstają najbardziej przełomowe technologie.

Nowe wyzwania uczelni wymagały zmian systemowych. Ich początkiem było wprowadzenie w USA na początku „ery Reagana” ustawy Bayh-Dole Act, umożliwiającej uczelniom rozporządzanie wynikami badań finansowanych ze środków publicznych. Dzięki temu gospodarka amerykańska została zasilona przez wiele technologii narodzonych w laboratoriach badawczych i  powstało wiele spółek współtworzonych przez naukowców. Do Europy zmiany dotarły w latach 80. XX ubiegłego wieku, a w Polsce decydenci i władze uczelni zaczęli traktować te sprawy poważnie na przełomie wieków – wraz z akcesją do UE.

Prawa własności intelektualnej jako opakowanie dla innowacji

Prawa własności intelektualnej są często mylone z prawami do dóbr materialnych. To niezrozumienie dobrze ukazuje przykład z dziedziny biotechnologii: naukowiec może uzyskać patent na proces genetyczny prowadzący do powstania organizmu żywego, ale nie otrzymuje tym samym na własność każdego takiego stworzenia. Własność intelektualna to wytwory ludzkiego umysłu i kreatywności, a prawa je chroniące mają zapewnić twórcy to, że nikt nie przywłaszczy sobie jego autorstwa danego pomysłu. Ich rola we wprowadzaniu innowacji na rynek jest nie do przecenienia. To właśnie prawa do technologii mogą być przedmiotem umów. Można je wyceniać, dzielić, łączyć, przekazywać.

Zasadą jest, iż wszelkie prawa dóbr intelektualnych przysługują twórcy, ale gdy są one wykonane w ramach stosunku pracowniczego lub na podstawie innej umowy, uprawnienie do rozporządzania rezultatem i czerpania z tego korzyści, może mieć pracodawca (np. uczelnia) lub inna osoba zamawiająca dzieło. Twórcy jednak nawet w takim przypadku przysługuje udział w przychodach uzyskanych z komercjalizacji.

Własność intelektualna obejmuje wiele rodzajów dzieł i w związku z tym jest chroniona różnymi prawami:

-        prawo autorskie chroni utwory, programy komputerowe i bazy danych,

-        patenty chronią pomysły o charakterze technicznym,

-        wzory przemysłowe chronią formę (wygląd),

-        wzory użytkowe chronią formę związaną z określonymi właściwościami,

-        znaki towarowe chronią markę – są oznaczeniem towarów lub usług.

Trzeba podkreślić, że gdyby nie system ochrony dóbr intelektualnych, wiele technologii, nigdy nie pojawiłoby się na rynku. Firmy nie zaryzykowałyby inwestowania olbrzymich środków w badania, nie mając gwarancji uzyskania wyłączności na pewien czas. To jak ochrona własności intelektualnej przekłada się na wymierne korzyści najdobitniej ilustruje przykład koncernu farmaceutycznego Elly Lilly, producenta leku antydepresyjnego „Prozac”. W krótkim czasie po upływie ochrony patentowej na substancje na których opiera się ten preparat, wartość rynkowa spółki spadła o 37 mld dolarów, a sprzedaż leku zmniejszyła się o 80%. Ta historia ukazuje jednocześnie główny zamysł systemu ochrony patentowej: jest ona ograniczona czasowo. Warto przy tym wspomnieć, że we wszystkich ustawodawstwach istnieje też wyjątek od ochrony patentowej, który umożliwia swobodne prowadzenie badań nad opatentowanymi technologiami oraz korzystanie z nich do celów nauczania bez konieczności uzyskiwania zgody i płacenia właścicielowi praw (w Polsce jest to art. 69 ust. 1 pkt 3 ustawy Prawo własności przemysłowej).

Ścieżki komercjalizacji

Własność intelektualna, również ta powstająca jako rezultat pracy twórczej naukowców, może być przedmiotem umów, zapewniających przepływ innowacji do przedsiębiorstw. Może stanowić również aport do spółek. Stąd wskazać można trzy podstawowe ścieżki komercjalizacji wyników badań naukowych: sprzedaż, udzielenie licencji i komercjalizację pośrednią – poprzez tzw. spółki spin-off.

Sprzedając prawa do wynalazku, traci się wszelką kontrolę nad jego dalszym rozwojem. Sprzedaż jest jednorazową transakcją, chociaż wynagrodzenie można rozłożyć w czasie na kilka lat i uzależnić jego ostateczną wysokość od sukcesu rynkowego wdrażanej technologii. Pozbywając się praw należy dokładnie rozważyć czy będzie to najkorzystniejsze rozwiązanie i czy nie pozbawia twórców możliwości dalszego ulepszania rezultatów swojej pracy.

Wartą rozważenia alternatywą jest udostępnienie praw do wynalazku, czyli udzielenie licencji. Upoważnia ona drugą stronę do wkroczenia w obszar wyłączności właściciela technologii. Licencja może mieć charakter wyłączny lub niewyłączny, być ograniczona terytorialnie i czasowo, dotyczyć jedynie wybranych obszarów zastosowania technologii, bądź pełnego jej wykorzystania. Ta elastyczność daje możliwość dostosowania umowy do danej sytuacji oraz otwiera pole do negocjacji z potencjalnymi partnerami biznesowymi.

Stosunkowo nowym zjawiskiem w Polsce są spółki spin-off, czyli przedsiębiorstwa założone przez pracowników, studentów lub absolwentów instytucji naukowej w celu komercjalizacji innowacyjnych technologii, zależne od organizacji macierzystej. Z jakiego powodu uczelnia może chcieć zostać udziałowcem w takiej spółce? Przede wszystkim ze względu na zaangażowanie w projekt swoich zasobów, np. udzielenie licencji wyłącznej na należącą do uczelni technologię (tak jak w przypadku początków giganta internetowego Google Inc.). Nie ma ściśle określonego poziomu udziału uczelni w spółce, zależy on od takich okoliczności jak: rola pracowników w przedsięwzięciu, wartość własności intelektualnej, wartość potrzebnego kapitału oraz zaangażowanie i pomoc uniwersytetu przewidywana do rozwinięcia się spółki na tyle aby samodzielnie funkcjonowała (początkowy etap „wykluwania się” firmy pod egidą uczelni nazywany jest inkubacją).

 Jak to jest zorganizowane?

Tak jak wspomniano na wstępie, uczelnie chcąc efektywnie wykonywać swoje nowe zadanie, zmuszone zostały do wprowadzania systemu zarządzania własnością intelektualną
i transferem technologii. Zwykle za wszystkie kwestie z tym związane odpowiadają specjalnie utworzone jednostki – centra transferu technologii. 

Pomimo, iż ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym pozwala na tworzenie centrów transferu technologii jako spółki lub fundacji, w większości polskich uczelni funkcjonują one w ramach administracji ogólnouczelnianej. Coraz więcej uniwersytetów tworzy za to wprowadzone do polskiego ustawodawstwa nowelizacją ustawy w 2011 roku tzw. spółki celowe, czyli takie, które umożliwiają obejmowanie udziałów w spółkach spin-off.

Do głównych zadań centrów transferu technologii należy: identyfikacja i ochrona innowacji, poszukiwanie partnerów, którzy umożliwią ich wdrożenie do praktyki, koordynacja badań wykonywanych na zlecenie podmiotów zewnętrznych i promocja przedsiębiorczości akademickiej.  

W praktyce

Jednym z przykładów kształtowania środowiska sprzyjającego rozwojowi najnowszych technologii jest klaster biotechnologiczny (czyli skupisko różnego rodzaju organizacji zajmujących się biotechnologią) wokół Cambridge w Wielkiej Brytanii. Jego początki sięgają lat 60. XX wieku, kiedy z inicjatywy uczelni powstał park technologiczny. Zaczęły w nim działać pierwsze spółki z branży. Rozwój klastra był możliwy przede wszystkim dzięki najwyższej klasy naukowcom pracującym na Uniwersytecie w Cambridge oraz ich badaniom (odkrywcy kodu DNA Watson i Crick, prowadzili badania w laboratoriach działających właśnie w tym mieście). Rozwój sektora life sciences niebyłby jednak tak spektakularny, gdyby nie aktywność samej uczelni. Ważną rolę odegrała spółka uczelniana – Cambridge Consultants Ltd. mająca za zadanie komercjalizację technologii opracowywanych przez pracowników naukowych. Szuka ona klientów dla uniwersyteckich innowacji oraz pomaga tworzyć spółki spin-off. W efekcie, co roku Uniwersytet w Cambridge dokonuje ponad stu zgłoszeń patentowych i udziela około trzydziestu licencji. Jednocześnie jednak priorytetem dla uczelni jest zapewnienie naukowcom swobody badań: sami podejmują oni decyzję, czy chcą chronić prawnie wyniki swoich prac, czy od razu je publikować.

W Polsce jednym z pionierów w dostrzeganiu wartości płynących z komercjalizacji wyników badań naukowych jest Uniwersytet Jagielloński. Wprowadzony w 2007 roku regulamin określający zasady zarządzania własnością intelektualną otworzył drogę do pierwszych (na razie nielicznych) wdrożeń. Doskonałym przykładem komercjalizacji wyników badań z dziedzin life sciences, jest historia współpracy UJ ze spółką Biocentrum oraz transferu technologii „Clean Cut”. Firma Biocentrum została utworzona w 2004 roku przez pracowników Wydziału Biotechnologii w oparciu o wniesiony aportem know-how. Uczelnia nie została udziałowcem spółki, natomiast zapewniła jej odpłatny dostęp do infrastruktury badawczej na podstawie umowy. Początkowo spółka zajmowała się działalnością analityczną oraz produkcją biopreparatów i przeciwciał. W ramach grantu w konsorcjum z uczelnią rozpoczęła jednak również badania nad technologią usuwania metek fuzyjnych z białek rekombinowanych, co zaowocowało dwoma zgłoszeniami patentowymi. W 2010 roku udało się znaleźć pierwszego kontrahenta – międzynarodową firmę biotechnologiczną, która zakupiła niewyłączną licencję na korzystanie z technologii. Zarobili na tym i twórcy (wciąż pracujący na uniwersytecie) i uczelnia, a pomysł naukowy zaczął być stosowany praktycznie. Ta możliwość obserwacji jak rezultaty myśli naukowej mają wpływ na produkty, której są używane w codziennym życiu, stanowi chyba źródło satysfakcji równie ważne jak publikacje w „Nature” lub „Science”. 

Bibliografia:

  1. „Eli Lilly to miss earnings targets as Prozac sales collapse; confident about”, http://www.thepharmaletter.com.
  2. Kuhlmann L. (2010), The success of biotech clusters in relation to the institutional frameworks: Are biotech clusters better off in liberal economies?, http://igitur-archive.library.uu.nl
  3. Santarek K. (red.) (2008), Transfer technologii z uczelni do biznesu, PARP, Warszawa.
  4. Stoerring D. (2005), The role of universities in cluster emergence pro-ces – comparative case study of the Cambridge cluster and an emerging Biomedico cluster in North Jutland, http://www2.druid.dk
  5. www.cittru.uj.edu.pl
  6. http://www.biocentrum.com.pl.

*  Autor jest prawnikiem, pracownikiem Centrum Innowacji, Transferu Technologii i Rozwoju Uniwersytetu (CITTRU) oraz doktorantem nauk o zarządzaniu na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie.